Jak założyć ogłowie?
Jak założyć ogłowie, by było to przyjemne dla konia i łatwe dla Ciebie? Co zrobić, gdy koń zadziera głowę do góry? Wiele podręczników jeździeckich opisuje, w jaki sposób należy kiełznać konia. Nierzadko możemy zaobserwować, że podczas próby kiełznania koń mówi "NIE!" - zadziera głowę do góry bądź się odsuwa, a niekiedy nawet straszy jeźdźca. Skąd biorą się problemy z kiełznaniem? Jak prawidłowo założyć ogłowie?
Jak założyć ogłowie na konia - instrukcja nr 1 (polecam tę nr 2, znajdziesz na końcu)
Wszyscy czytaliśmy bądź słyszeliśmy wiele instrukcji, jak zakładać koniowi ogłowie. Zwykle podkreśla się w nich, że należy:
- uporządkować wszystkie paski
- stanąć z lewej strony konia
- przełożyć wodze przez głowę konia
- w prawą rękę wziąć ogłowie
- na lewej dłoni ułożyć wędzidło
- naciskając kciukiem na dolną wargę, spowodować, by koń otworzył pysk
- włożyć wędzidło
- unieść całe ogłowie
- przełożyć nagłówek przez uszy
- pozapinać pasek podgardlany i nachrapnik.
Gdy mamy wprawę i dobrze wyszkolonego konia, zakładanie ogłowia trwa kilka sekund. O tym, że w praktyce bywa inaczej, wiedzą dobrze początkujący jeźdźcy oraz ci, których konie sprawiają problemy przy kiełznaniu. Tym pierwszym mylą się i plączą zazwyczaj wszystkie paski, zaś konie, nawet te, które łatwo dają się kiełznać, widząc niepewne ruchy nowicjuszów, nie ułatwiają im zadania. Nic dziwnego – początkujący jeździec zwykle podchodzi do kiełznania konia jak pies do jeża, nie wie, gdzie i w jaki sposób wywrzeć nacisk, często boi się, że koń go ugryzie, albo (to zwłaszcza dzieci) ma za małą dłoń, żeby objąć nią pyszczek konia, a wędzidło z niej spada lub źle się na niej układa (zwłaszcza podwójnie łamane). Ale problemy z kiełznaniem mają też bardziej zaawansowane osoby. To bardzo frustrujące, jeśli koń, któremu chcemy założyć ogłowie, zaczyna zadzierać głowę (zwykle im człowiek wyżej podnosi ręce, tym koń bardziej zadziera głowę), odwracać się, odsuwać, nie otwiera pyska, albo zaczyna kłaść uszy czy nawet kłapać zębami. W takich przypadkach warto przyjrzeć się bliżej problemowi.
Koń nie chce dać założyć sobie ogłowia - przyczyny
Problemy z kiełznaniem mogą mieć różne przyczyny:
- behawioralne - jeśli koń nie szanuje człowieka, albo mu nie ufa, jeśli nie jest nauczony bezpiecznego zachowania z ziemi (mogą temu towarzyszyć inne zachowania, często lekceważone, jak np. czochranie się o człowieka, napieranie na człowieka itp.)
- zdrowotne - np. problemy z zębami, źle dopasowane wędzidło; w obu przypadkach koń odczuwa ból i dlatego się broni
- strach przed wędzidłem - koń, który jest kiełznany, już wie, co będzie się dzialo za chwilę; jeśli jeździec zwykle ciągnie go za pysk, będzie się bronił przed zalożeniem ogłowia
Kiełznanie, choć nam wydaje się czymś prostym i naturalnym, wcale nie jest naturalne dla konia. Dotykamy jego głowy, a to przecież strategiczna część jego ciała! Tymczasem przekładamy mu ręce i paski wokół niej, przesłaniamy na chwilę pole widzenia, wkładamy wędzidło do pyska, który jest bardzo unerwiony i wrażliwy, przekładając naczółek, dotykamy paskami lub/i dłońmi uszu. Żadna z tych czynności nie jest dla konia szczególnie przyjemna, zwłaszcza jeśli wykonywane są niedelikatnie, szybko, gwałtownie, i jeśli towarzyszą temu negatywne emocje. A robi się coraz bardziej nerwowo, jeśli koń odmawia kiełznania.
Sprawdź szkolenie: Jak skręcać na koniu bez ciągnięcia za wodze
Jak zakładać prawidłowo ogłowie - co na to Mark Rashid
Koń nie urodził się z umiejętnością akceptowania kiełznania. Jeśli koń nie akceptuje dotykania głowy, a zwłaszcza uszu – musimy go tego po prostu nauczyć. W takiej sytuacji problemy pojawiają się nie tylko przy zakładaniu/zdejmowaniu ogłowia, lecz także przy zakładaniu/ zdejmowaniu kantara, czy podczas prób czyszczenia okolic głowy. Jeśli koń nie akceptuje w tych rejonach dotyku człowieka, zwykle oznacza to również, że nie ufa mu dostatecznie.
Ekstremalne przypadki koni, który nie pozwalały na dotykanie głowy, opisał Mark Rashid w książce Z myślą o koniu. Z pierwszym z nich pracował nad odwrażliwieniem tego obszaru w sposób tradycyjny, tzn. trzymając konia na uwiązie, przesuwał powoli dłoń w stronę głowy, a następnie cofał do miejsca, które koń wcześniej akceptował. Podczas tego typu pracy należy być bardzo czujnym, żeby dostrzec, gdzie tak naprawdę zaczyna się problem, gdzie zaczyna się strach przed dotykiem. Już wówczas napięcie stopniowo rośnie, a przy uszach może nastąpić eskalacja i koń eksploduje.
Mark Rashid pisze: „gdy doszedłem do ganasza, zobaczyłem, że w jego oczach stopniowo rośnie strach. Wiedząc, że to oznacza kłopoty, zdecydowałem się spędzić tu więcej czasu, aby mu udowodnić, że moja ręka leżąca w tym miejscu nie skrzywdzi go. Trzymając rękę na jego policzku i delikatnie go po nim głaszcząc, stopniowo zmniejszałem jego obawy. Wtedy cofnąłem rękę z powrotem na jego szyję i łopatkę, zanim wróciłem do policzka”.
Metodą tą pracował wiele razy i był pewien, że i tym razem będzie ona skuteczna. Jak jednak autoironicznie zauważa: „Niestety, nikt nie powiadomił o tym konia”. Gdy (prawdopodobnie zbyt szybko) zbliżył dłoń do uszu, koń wyrwał się, odskoczył, uderzył Rashida w głowę, następnie przeciągnął po stajni, przydepnął i uderzył nim o drzwi boksu. Jak wyjaśnia Rashid, jego błąd polegał na tym, że pracował za szybko i za daleko przesunął dłoń, nie dostrzegając zawczasu nadciągającej katastrofy. Dlatego kolejne próby przeprowadzał z przerwami, dużo, dużo wolniej i przesuwając się w stronę uszu dużo mniej. Co oczywiste, nagradzał konia (cofał rękę na obszar, który koń akceptował, robił chwile przerwy) wtedy, gdy koń akceptował dotyk, zaś za wszelką cenę starał się ją utrzymać w problematycznym miejscu, gdy koń próbował rzucać głową. Gdyby to właśnie udało się koniowi, nauczyłby się (czy raczej w tym przypadku utwierdziłby się w przekonaniu), że można pozbyć się ręki jeźdźca z uszu. Co ważne, po tym doświadczeniach Rashid z końmi mającymi uraz na punkcie dotykania głowy zaczął pracować w roundpenie, aby zmniejszyć presję, aby koń, trzymany na uwiązie, nie czuł się jak w pułapce. Najpierw ustalał przywództwo, a następnie prowokował sytuacje, w których koń odwracał uszy do tyłu i kładł na jego dłoni. Po trzech dniach takiej pracy problem całkowicie ustąpił. Od tamtej pory Rashid zawsze pracował z końmi mającymi uraz do dotykania łba na wolności. W przypadku koni bardzo trudnych z poważnymi problemami behawioralnymi lepiej pracę nad tym zostawić fachowcom.
Niechęć konia do zakładanie ogłowia - sprawdź przyczyny
Czasem koń pozwala założyć sobie kantar, ale stwarza problemy podczas zakładania ogłowia. Jeśli tak się dzieje, to prawdopodobnie wędzidło lub ogłowie sprawia mu ból. Należy sprawdzić, czy wędzidło jest dobrze dobrane, a ogłowie prawidłowo dopasowane, warto też skorzystać z porady końskiego dentysty, by wykluczyć ewentualny problem z zębami. Jeśli problem nie ustępuje, najprawdopodobniej przyczyną jest jeździec, a konkretnie to, że w trakcie jazdy ciągnie konia za pysk. Zatrzymywanie konia lub przejściach w dół poprzez ciągnięcie za wodze, napinanie rąk (stawów nadgarstków, ramion, łokci, albo wszystkich jednocześnie), pozostawanie za ruchem konia i przytrzymywanie się za wodze, szarpanie za wodze, aby „ukarać” konia, majzlowanie w pysku, nieustępująca ręka czy nieświadome podszarpywanie konia w trakcie jazdy będące efektem niedostatecznych umiejętności jeździeckich (nadrabianie braków dosiadu za pomocą rąk) mogą u konia wyrobić poważną awersję do wędzidła i, w konsekwencji, opór w trakcie kiełznania.
Czy zmiana wędzidła może pomóc?
Jeźdźcy czasem domyślają się, że koń ma problem z wędzidłem. Jedni testują różne kiełzna, inni zaczynają jeździć na ogłowiu bezwędzidłowym czy kantarze, jeszcze inni w ogóle przestają użytkować konia pod siodłem. Tymczasem główny problem, jaki ma koń, to problem z jeźdźcem, a nie z wędzidłem – to brak jego umiejętności jest przyczyną nieakceptowania wędzidła. Zmiana kiełzna może przynieść efekt, lecz jeśli jeździec nie poprawi swoich umiejętności i podczas każdej jazdy będzie wywoływał u konia ból, ciągnąc za wodze, nie ma się co łudzić, że także problem z kiełznaniem ustąpi.
Jak założyć ogłowie - sposób łatwy dla jeźdźca i przyjemny dla konia
Jeśli koń nie jest przypadkiem ekstremalnym (nie ma jakiegoś urazu psychicznego związanego z kiełznaniem), możemy znacznie ułatwić sobie tę czynność. Często widuję jeźdźców, których konie całkiem dobrze przyjmują kiełznanie, ale trzymają głowę wysoko lub czasem ją unoszą, żeby się podroczyć. Nie jest to wygodne zwłaszcza, jeśli koń jest wysoki, a jeśli zorientuje się, że może podnieść głowę do takiej wysokości, do której ręka człowieka nie sięgnie, może zacząć częściej tak robić. W wielu definicjach opisujących kiełznanie koni brakuje, moim zdaniem, poproszenia konia o opuszczenie głowy. Warto nauczyć konia, by na minimalny nacisk opuszczał głowę, przechylał ją w naszym kierunku i by sam brał wędzidło do pyska. Jak to zrobić?
Stosuj technikę „nacisk” i „odpuszczenie”
ETAP 1
- Stajemy obok konia mniej więcej na wysokości łopatki, przekładamy rękę przez jego szyję i wywieramy bardzo lekki nacisk na szyję, a najlepiej na potylicę.
- Zabieramy rękę natychmiast, gdy tylko koń zrobi najmniejszy ruch (drgnięcie, ustąpienie o milimetr) głową w dół.
Koń musi dostać jasny i natychmiastowy sygnał w timingu: nagroda (odpuszczenie nacisku) za intencję ustąpienia. Jeśli wychwycimy zalążek reakcji, następnie możemy go wzmacniać – stopniowo prosić konia o opuszczenie głowy niżej oraz o zgięcie jej w naszym kierunku. Za każde ruch w dobrych kierunku – natychmiastowe zdjęcie nacisku! Gdy koń opuści głowę i zegnie ją w naszą stronę, możemy również delikatnie w nagrodę pomasować go po ganaszach. początku może się zdarzyć, że musimy dość długo poczekać na tę reakcję – należy jednak zachować cierpliwość i działać z dużym wyczuciem. Zwiększanie nacisku, wgniatanie palców w szyję konia zwykle przynosi odwrotny efekt – koń zaczyna napierać na nacisk lub podrywa głowę. NIE rób tego!
ETAP 2
Gdy przećwiczymy to na sucho i gdy działa, możemy przystąpić do zakładania kanara, a później ogłowia z użyciem tej techniki. Warto zacząć od kantara, bo wówczas nie wchodzi w grę utrudnienie związane z wkładaniem do pyska wędzidła. Warto popracować nad tym, by koń sam wkładał pyszczek w kantar – gdy już ładnie opuszcza głowę i się nie wyrywa, możemy lekko dotknąć paskami kantara jego pyszczka, a potem nieco go opuścić – zwykle koń podąża pyskiem za kanarem (im niżej opuszczamy, tym niżej podąża głową).
Warto w ten sposób pobawić się od czasu do czasu – w efekcie wygląda to tak, jakby koń sam szukał kantara (ogłowia) i sam się w nie ubierał. Oczywiście, również zanim zaczniemy zdejmować kantar, powinniśmy poprosić konia o obniżenie głowy. Jak mawia Phil Rodey, australijski zaklinacz koni: „Jeśli chcesz, aby koń robił coś zawsze w ten sam sposób, wymagaj od niego, aby zawsze robił to w ten sam sposób”. Konsekwencja w pracy jest niezwykle ważna!
ETAP 3
Gdy koń opuszcza głowę przy zakładaniu kantara (czy to zwykłego, czy sznurkowego), możemy spróbować tej samej techniki z ogłowiem. Jeśli sam nie otwiera pyszczka, można lekko ucisnąć dolną wargę – trzeba to jednak robić bardzo delikatnie i z wyczuciem. Im jesteśmy delikatniejsi, tym szybciej i łatwiej odpowiada koń. Gdy włożymy mu wędzidło, warto odczekać krótką chwilę i spokojnie unieść ogłowie i zacząć zakładać naczółek. Nie można robić tego gwałtownie, bo można podszarpnąć konia wędzidłem, co zepsuje całą naszą dotychczasową pracę. Poza tym szybkie, nerwowe ruchy człowieka denerwują konia, są dla niego sygnałem, że coś jest nie w porządku, że lepiej uciekać (w tym przypadku: poderwać głowę lub się wyrwać).
Jak założyć ogłowie - instrukcja nr 2, którą Ci polecam
Wszyscy czytaliśmy bądź słyszeliśmy wiele instrukcji, jak zakładać koniowi ogłowie. Zwykle podkreśla się w nich, że należy:
- uporządkować wszystkie paski
- stanąć z lewej strony konia
- przełożyć wodze przez głowę konia
- w LEWĄ rękę wziąć ogłowie
- przełożyć prawą rękę przez szyję konia i poprosić nią, używając delikatnego nacisku na potylicy, o opuszczenie głowy
- pogłaskać konia po czole w nagrodę
- przełożyć ogłowie do prawej ręki
- opleść nią czoło konia
- opuścić wędzidło z ogłowiem na wysokość pyska i zbliżyć do warg konia
- teraz koń sam powinien wziąć wędzidło
- można sobie pomóc, układając wędzidło na lewej dłoni i, jeśli potrzeba, naciskając kciukiem na dolną wargę konia
- włożyć wędzidło
- unieść całe ogłowie
- przełożyć (nie: przeciągnąć) nagłówek przez uszy - najpierw jedno, potem drugie
- pogłaskać konia
- pozapinać pasek podgardlany i nachrapnik
- i znów pogłaskać
Bądź miły dla konia
Trenerka Susane Kjaergard na swoich szkoleniach zawsze podkreśla, by w relacjach z koniem i jeźdźcami zawsze stosować jedną prostą zasadę. Brzmi ona: Be kind! (Bądź miły!) - dla konia, dla innych, dla siebie. Poprawne zakładanie ogłowia może trwać zaledwie kilka sekund, a mimo to może odbywać się wolno i w trakcie tej czynności jest czas na to, aby kilka razy pogłaskać konia. Opanowanie tej czynności nie tylko ułatwia pracę z koniem, lecz także buduje wzajemne zaufanie. To, w jaki sposób koń pozwala się kiełznać, pokazuje jego stosunek do człowieka i do wędzidła. Szczęśliwy, mający zaufanie do człowieka, dobrze wyszkolony koń, podczas kiełznania stoi spokojnie, opuszcza głowę, zgina ją w kierunku człowieka od minimalnego nacisku (a właściwie od sugestii) i właściwie sam ubiera się w ogłowie. Warto to wypracować!
O Autorce
dr hab. Ewa Rot-Buga – instruktor jazdy konnej, wybitny wykładowca, profesor w Polskiej Akademii Nauk, autorka książek naukowych: Lwowska Arkadia oraz Bukoliczna księga znaczeń. Dziennikarka współpracująca z ogólpolskimi czasopismami jeździeckimi: „Świat Koni”, "Hodowca i Jeździec", "Koń Polski", „Koński Targ”. Redaktor-ekspert w wydawnictwach hipologicznych: Wydawnictwo Świadome Jeździectwo (redagowała m.in. dwie książki Mary Wanless RWYM, Ujeżdżenie na XXI wiek Paula Belasika i in.), Wydawnictwo PZHK. Odbyła pobyt szkoleniowy w Australii u trenera jeździectwa naturalnego Phila Rodeya. Pasjonatka ujeżdżenia klasycznego i pracy nad dosiadem metodą RWYM – od ponad sześciu lat systematycznie rozwija umiejętności pod okiem certyfikowanych coachów RWYM. Korzysta z metod pracy z ciałem, wykorzystanych przez Mary Wanless, twórczyni RWYM (m.in. jest to Technika Alexandra). Nieustannie poszukuje dróg samodoskonalenia i rozwijania umiejętności jeździeckich oraz efektywnych sposobów przekazywania wiedzy na ten temat. Podróżniczka i reporterka, miłośniczka wypraw konnych i wielodniowych rajdów, odwiedzająca konno dalekie i nieznane zakątki świata. Autorka bestsellerowej książki "Konno po marzenia", która otrzymała wyróżnienie w konkursie na najlepszą książkę wydaną w latach 2020-2021 "Literacka Nagroda Motyli; książki "Roxley. Wibracja Piękna" - fabularyzowanej, wciągającej historii, w której opisała m.in. swoją drogę ujeżdżeniową from green to greet; zbioru opowiadań - "W odbiciach". Dowiedz się więcej o autorce - LINK.